Kantory internetowe to sposób na szybką, bezpieczną, a przede wszystkim tanią wymianę walut. Są one szczególnie ważne dla osób spłacających kredyty walutowe, ale nie tylko. Do gry o portfele klientów dołączył właśnie największy bank w Polsce.
W epoce „słusznie minionej” droga do zdobycia waluty prowadziła zazwyczaj przez skórzaną saszetkę zaprzyjaźnionego cinkciarza. Rytuał ten często poprzedzał uroczystą wizytę w lokalnym Pewexie. Kto żyw, chciał choć na moment oderwać się od socjalistycznej szarówki i zasmakować słodyczy zachodniego luksusu. Wraz z upadkiem systemu komunistycznego handel walutą przeniósł się z bram i wąskich uliczek do kantorów stacjonarnych. Wymiana dewiz stała się legalna, a systemowi szpicle utracili możliwość składania żarliwych donosów.
Właściciele prywatni i banki
Z uwagi na duże zapotrzebowanie na walutę kantory upstrzyły mapę „nowej” Polski. Dolary, marki i funty kupowali zarówno obywatele wybierający się na zagraniczne wycieczki, jak i biznesmeni prowadzący interesy poza granicami kraju. Model tradycyjnej wymiany dewiz zdominował rynek na długie lata. Przełom nastąpił w 2010 roku, kiedy w Polsce uruchomiony został pierwszy kantor internetowy. O tym, że gra jest warta świeczki niech świadczy fakt, że działalność tę z powodzeniem rozpoczynają zarówno prywatne firmy, jak i najbardziej rozpoznawalne instytucje finansowe. Do rywalizacji o serca i portfele klientów przystąpił właśnie największy bank w kraju – PKO BP.
Do najlepszych prywatnych graczy bez wątpienia zaliczyć można walutomat.pl, internetowykonator.pl i cinkciarz.pl. Warto zauważyć, że dwa pierwsze serwisy należą obecnie do jednej spółki – Currency One S.A.. Od strony banków (pomijając debiut platformy PKO BP), kantory pod własnym szyldem oferują również:
- Alior Bank
- Raiffeisen Bank
- Idea Bank
- Bank Zachodni WBK
- mBank
- ING Bank Śląski
Idzie nowe
Wiele osób kojarzy kantor walutowy z elektroniczną tabelą kursów i skupionym pracownikiem wypłacającym banknoty zza pancernej szyby. To w dalszym ciągu właściwa konotacja, jednak obraz ten w najbliższych latach ulegnie mocnemu zatarciu. Aktualnie najtańszym, najbezpieczniejszym i najwygodniejszym sposobem na zakup lub sprzedaż dewiz są kantory internetowe. Ich niezaprzeczalnym atutem jest także całodobowa dostępność oraz błyskawiczne księgowanie środków. Jest zatem naturalną konsekwencją, że w najbliższych latach handel walutą przeniesie się do sieci.
Bankowy kantor internetowy
Decydując się na usługi „kantorów bankowych”, należy liczyć się z koniecznością założenia konta osobistego. Wyjątkiem jest Raiffeisen Bank, który nie wymaga żadnego rachunku – wystarczy zarejestrować tylko elektroniczny portfel. Aby skorzystać z usług kantoru w ramach prowadzonego konta wystarczy wejść w odpowiednią zakładkę, wskazać właściwą kwotę waluty oraz zdecydować o jej zakupie bądź sprzedaży. Po zablokowaniu kursu należy wybrać jeszcze rachunki do rozliczenia transakcji. Wszystkie parametry wymiany sprawdzić można w podsumowaniu przewalutowania.
Oczywiście, aby wszystko działało sprawnie, należy założyć wcześniej odpowiednie konta walutowe. W większości przypadków rozwiązania te są bezwarunkowo bezpłatnie. Wyjątkiem jest BZ WBK, gdzie bezpłatność konta zapewni saldo konta nie niższe niż 20 jednostek danej waluty oraz PKO BP, który zwalnia z opłaty wyłącznie posiadaczy rachunków Złote Konto i Platinium, a od „zwykłych” klientów oczekuje założenia walutowej karty debetowej. W przeciwnym wypadku skasuje 6,90 zł miesięcznie.
Prywatny kantor internetowy
Mechanizm działania prywatnych kantorów internetowych jest bardzo zbliżony do tego oferowanego przez banki. Najważniejszą różnicą jest brak konieczności zakładania konta osobistego i rachunków walutowych. Użytkownicy serwisów prywatnych korzystają z tzw. portfeli walutowych, które zasilają środkami na poczet przyszłych transakcji. Zakupioną w ten sposób walutę przekazać można na konto we wskazanym banku.
Niektórzy właściciele kantorów internetowych oferują także usługę społecznościowej wymiany walut. Operacje tego typu odbywają się bez pośredników i spreadu, a warunki transakcji ustalają sami użytkownicy. Każdy z nich zaakceptować może proponowany w danym momencie kurs lub zakomunikować gotowość do kupna/sprzedaży określonej ilości waluty według ustalonej przez siebie stawki. To z pewnością jedna z najtańszych opcji, jednak z uwagi na wciąż małą popularność tego rozwiązania, trudno liczyć na błyskawiczną realizację transakcji.
Gdzie te oszczędności?
Wiemy już, że internetowe kantory to niezaprzeczalna wygoda, co przekłada się na oszczędność pieniędzy i czasu. Korzystając z wymiany walut w tradycyjnej postaci należy najpierw wypłacić pieniądze z banku, a następnie bezpiecznie dostarczyć je w miejsce docelowe. Pół biedy jeśli kantor sąsiaduje z bankiem. Gorzej jeśli gra o lepszy kurs wiąże się z koniecznością wycieczki na drugi koniec miasta.
Sprawdziliśmy również, ile otrzymalibyśmy złotych sprzedając 1 000 euro w popularnych kantorach internetowych i lokalnym kantorze stacjonarnym. Ponieważ weryfikacja poszczególnych notowań odbywała się w kilkusekundowych odstępach, dopuszczalne są minimalne odchylenia kursu.
I tak sprzedając walutę (w okolicach godziny 12:45) w Cinkciarz.pl otrzymalibyśmy kurs 4,1670. W tym samym czasie Rkantor zaproponował 4,1645, Alior Bank 4,1617, a kantor stacjonarny 4,1200. W ujęciu kwotowym różnica pomiędzy najlepszą a najsłabszą ofertą wynosi 47 złotych. Jak widać notowania kantorów internetowych są do siebie zbliżone. Mocnym odchyleniem cechuje się tylko oferta kantoru tradycyjnego.
Zmiana warty
Oceniając proponowane kursy, wygodę i bezpieczeństwo kantorów internetowych trudno znaleźć przesłanki dla wymiany walut w standardowym wydaniu. Kolejnym ciosem dla dotychczasowego modelu są także liczne promocje i programy poleceń gwarantujące dodatkowe oszczędności dla użytkowników wybranych serwisów. Wynik tej potyczki zdaje się więc przesądzony. Jedno jest jednak pewne – zmiana warty nie nastąpi gwałtownie, a kantory stacjonarne nie znikną w jedną noc, jak cinkciarze z wąskich uliczek.
Czytaj też: Co nam mówi numer konta bankowego?
Czytaj też: Rata równa czy malejąca – różnica liczona w tysiącach złotych
PORÓWNAJ KREDYTY